najbrzydsze dziecko na świecie
15 listopada 2022 r. urodził się 8-miliardowy człowiek i ludność świata weszła w nową erę. Oznacza to, że dodatkowy miliard mieszkańców Ziemi pojawił się w okresie zaledwie 11 lat. Szacuje się, że do pierwszego miliarda ludzi na globie doszliśmy na początku XIX w. O tym, co nas czeka w związku z takim rozwojem światowej populacji, mówi prof. Maciej Duszczyk – badacz
Najbrzydsze auto na swiecie - forum Motoryzacja - dyskusja Tomasz S.: Porsche Cayenne fakt, piekne nie jest ale chyba jeszcze - strona 8 - GoldenLine.pl Oferty pracy Profile pracodawców Centrum kariery пропозиції роботи
Specjaliści od tuningu pochodzący z Litwy będą teraz mogli zaistnieć w świecie, dzięki bardzo kontrowersyjnemu konceptowi, który stworzyli. Oto BMW X6, które przeszło bardzo mocny tuning wizualny, a do tego zostało przechrzczone na AG Alligator. Jakiś czas temu firma AG Excalibur zaprezentowała mocno przerobione BMW Serii 6 o
W szpitalu w San Diego przyszło na świat najmniejsze zdrowe dziecko w dziejach udokumentowanej medycyny - podało w środę kierownictwo szpitala położniczego Sharp Mary Birch. Dziewczynka w
Golec w zoo w Opolu. Tunele drąży zębami. Golec piaskowy w naturze występuje głównie na pustyniach Afryki, na terenie w Etiopii, Kenii czy Somalii. Potrafi dożyć nawet 30 lat – to rekord długowieczności wśród gryzoni. Reklama. - Golce tunele drążą przy pomocy zębów: bardzo dużych siekaczy. Są ślepe i niemal całkowicie
Les Rencontres D Après Minuit Bande Annonce. Wystarczy spędzić chwilę w domu Dżambułata Chatochowa, by zostać wchłoniętym przez jego pusty świat. "Tu nie ma nawet jednego mebla, którego on by nie zniszczył" - lamentuje matka chłopca Nelia, kiedy przycupnąłem na stołku, ledwie trzymającym się na kilku gwoździach. Sześcioletni Dżambułat ma 1,40 metra wzrostu, ale waży 95 kilo. Od czasu, gdy skończył trzy lata, uznawany jest za największe dziecko na świecie, ale widok tego skąpo umeblowanego otoczenia, gdzie 38-letnia Nelia mieszka z fenomenem zwanym "Dżambikiem" i jego zupełnie zwyczajnym, chudym bratem Muchą, potwierdza prawdę, że sława nie zawsze oznacza fortunę. Chłopiec jest tak ogromny, że w jego życiu na nic innego nie ma już miejsca. Stał się zakładnikiem uwagi, jaką mu wszyscy poświęcają. Ludzie podtykają mu jedzenie i rozprawiają, jaki jest duży. Z wielką przyjemnością rzuca swoje ciało na jedyny cały mebel, czyli żelazne łóżko, i uśmiecha się, słysząc, jak ono pod nim jęczy. Ludzie miewają różny stosunek do otyłości. Czy Dżambik to tragiczny przypadek, który wymknął się spod wszelkiej kontroli, komiczny grubasek, czy po prostu dziecko z dużą nadwagą? Czy on sam to wie i czy w ogóle go to obchodzi? Być może nawet widzieliście go, bo jego zdjęcia często używane są do zilustrowania skrajnej postaci dziecięcej otyłości.(…) O Dżambiku wiadomo niewiele ponad to to, że ma talent do zapasów i mieszka w Kabardyno-Bałkarii, biednej republice w południowej Rosji. Nelia twierdzi, że za jego wagą nie kryją żadne nadzwyczajne przyczyny. Urodził się, jadł trzy czy cztery razy dziennie i po prostu rósł. Ale życia, jakie przypadło mu wieść dzięki tak niezwykłym rozmiarom, nie da się równie łatwo podsumować. Oto opowieść o sześciolatku, który jest więźniem swego ogromnego ciała i zafascynowanego nim świata dorosłych. Dziecko jest miejscowym bohaterem i nietrudno je odnaleźć. Jego matka Nelia zgadza się ze mną spotkać, ale zaczyna przez telefon dopytywać się o "honorarium". Inni dziennikarze oferowali bez wahania 500 dolarów, żeby zobaczyć się z Dżambikiem, twierdzi Nelia. Tłumaczę, że nasza gazeta nie płaci za informacje, ale czując, że w ten sposób niczego nie osiągnę, dodaję, że mógłbym w drodze wyjątku zapłacić 5000 rubli (100 funtów). Od tego momentu jedyne, o czym Nelia chce rozmawiać, to pieniądze. Stara się wyciągnąć ode mnie dwa razy więcej, niż zaproponowałem. Kiedy przybyłem do Tereku, oddalonego o godzinę drogi od stolicy republiki, Nalczyku, zrozumiałem, dlaczego. W mieście jest mnóstwo zieleni i... niewiele więcej. Mucha, Dżambik i jego sława to wszystko, co ma Nelia, samotna matka zarabiająca jako pielęgniarka równowartość 60 funtów miesięcznie. Zabieramy chłopca ze szkoły, a mój laptop i aparat fotografa natychmiast włączają nas w świat darzący go tak nieproporcjonalną uwagą. "Wszyscy go uwielbiają - mówi jego nauczycielka Zenia Chadinowa, kiedy koledzy Dżambika gromadzą się wokół, pozując do zdjęć. - Jest wysportowany, lubi śpiewać i uczyć się angielskiego. Dzieci nie dokuczają mu, a wyniki w nauce ma przeciętne. Nie można być najlepszym we wszystkim" - dodaje. Nelia mówi mi, że dwa lata temu jej syn był na badaniach w Moskwie i okazało się, że jest zdrowy. "Wszystkie narządy ma proporcjonalne. Tylko raz zachorował na grypę. Je trzy razy dziennie, czasami cztery. Jak się urodził, ważył niespełna trzy kilo" - opowiada. Powinniśmy wspomnieć w tym momencie, że Dżambik, który przeważnie spogląda w podłogę, jest naprawdę bardzo gruby. Jego rzęsy sterczą wypychane wałkami tłustych powiek. Grube uda zwieszają się nad kolanami. Nadgarstki wyglądają jak pokąsane przez pszczoły. Kiedy idzie po schodach, słychać dudnienie. Nie jest zbytnio rozmowny, ale próbujemy znaleźć trochę spokoju w pobliskim parku. Siada na ławce, a koledzy jego brata wciąż kręcą się koło nas. "On jest znany nie tylko u nas, ale na całym świecie" - mówi 14-letni Murat, po czym wyjawia, że Dżambik ma w szkole przezwisko "Boba", czyli gladiator. Zadaję pytania o szkołę, sport, o jego wielką posturę. W odpowiedzi słyszę kilka słów szkolnej angielszczyzny: "My name is Dzhambik". Po chwili dodaje z pomocą Nelii: "I like to be big". (...) Kiedy Nelia ściąga mu zapaśniczy trykocik i zakłada piłkarską koszulkę z napisem "Ronaldinho", on uderza ją kilka razy. Kobieta stara się zamaskować to śmiechem. Unosi w górę jego szorty, rozmiar 58, i mówi: "Koszmar". Po chwili pyta mnie: "Czy takie dziecko ma przed sobą przyszłość? A może zainteresowaliby się nim jacyś brytyjscy producenci telewizyjni?". Ponieważ olbrzym jest wyraźnie zmęczony, kończę tę rozmowę. Następnego dnia spotkaliśmy się w salonie gier wideo Wostok. Dżambik uwielbia to miejsce - z wzajemnością. Gdy jej dwóch synów w otoczeniu gromadki dzieciaków bawi się przy japońskich symulatorach samochodowych wyścigów, Nelia mówi do mnie: "On wcale nie je tak dużo". I po chwili dodaje: "Ale cieszy się, że jest taki wielki. To żaden wstyd. Lubi pokazywać ludziom, jaki jest silny". Nelia twierdzi, że tacy ogromni ludzie często trafiają się w Kabardyno-Bałkarii, rejonie z sennymi miasteczkami uzdrowiskowymi, położonymi w idyllicznej zieleni na północnym Kaukazie, dwie godziny drogi samochodem od Czeczenii. W tej muzułmańskiej głównie republice, jednej z najbiedniejszych w Rosji doszło w październiku do rozruchów w Nalczyku, kiedy budynki policji zaatakowały setki miejscowych członków nielegalnej organizacji islamskiej utworzonej w odpowiedzi na brutalność i korupcję władz. Ale rodzinne miasto Dżambika, Terek, miejsce legend i tradycji, wydaje się jak z innego świata. Nelia wspomina o kabardyńskiej legendzie Sosruka, mówiącej o przyjaznym olbrzymie urodzonym w pewnej wiosce. W tej okolicy, gdzie bardzo popularne są zapasy, gabaryty chłopca uchodzą za wielki sportowy walor. Dżambik i Mucha są tego samego wzrostu, ale różni ich osiem lat i blisko 60 kilo. Chłopcy mieli różnych ojców. Ojciec Muchy, a także 18-letniego syna Nelii, Rezuana, służy obecnie w wojsku na granicy z Chinami. Porzucił ich dawno temu. Ojciec Dżambika, Michaił, taksówkarz żył z Nelią przez pięć lat, ale też odszedł, wkrótce po narodzinach chłopca. Odwiedza nas jakieś dwa razy w miesiącu, mówi kobieta. "Jego dziadkowie byli ogromni. Michaił urodził się jako jeden z trojaczków i mówimy, że Dżambik jest taki duży, bo wziął wszystko po całym rodzeństwie i przodkach ojca" - dodaje. Dżambik zaczął rosnąć dwa razy szybciej niż inne dzieci, kiedy skończył miesiąc, twierdzi Nelia. "Po roku ważył 15 kilo, bez kłopotów zaczął chodzić i mówić. Zawsze lubił dźwigać różne ciężary i uprawiać sport". Podczas ich pierwszej wyprawy do Moskwy w 2003 roku, kiedy na pierwszej stronie najpopularniejszej rosyjskiej gazety "Komsomolskaja Prawda" ukazała się informacja o Dżambiku, skontaktowała się z nimi organizacja notująca różne niezwykłe rekordy. Na fali rosnącej sławy odbyli podróże na Ukrainę, do Gruzji, Tokio, Francji, Niemiec i Czech. Nelia spogląda z miłością na obu synów. "Kiedyś zostaną mistrzami olimpijskimi i będą mi pomagać"- mówi. - Przenosimy się do Nalczyku, żeby Dżambik miał fachowego trenera i nauczył się pływać. Lekarze mówią, że to wyjątkowe dziecko. On ma już psychikę dorosłego. Umie rozeznawać się w różnych sytuacjach jak dorosły człowiek". Gdy chłopcu zabrakło żetonów do gry, podszedł do mnie. Rzucając ze złością jakieś zabawki na stolik, przy którym siedzieliśmy z Nelią, powiedział: "Nick, grać ze mną samochody!". Po samochodach przyszła pora na lody. Kupiłem chłopcom po jednej porcji. Kiedy siedzieliśmy przed salonem gier, Dżambik maltretował Muchę, ale ani Mucha, ani Nelia nie zwracali mu uwagi. Jakaś kobieta zapytała, czy może sobie zrobić zdjęcie z olbrzymem. Kiedy chłopcy zaczęli się nudzić, poszliśmy do wesołego miasteczka, gdzie Dżambik szybko stał się główną atrakcją. Właściciel lunaparku pozwolił nam za darmo korzystać ze wszystkiego, a powody tej hojności szybko się wyjaśniły: za chłopcem krok w krok podążał tłum ludzi, którzy chcieli zrobić sobie z nim zdjęcie. "Wszyscy do niego podchodzą. On jest tym zmęczony" - westchnęła Nelia. Za każdym naciśnięciem migawki twarz Dżambika rozciągała się w uśmiechu, najwyraźniej ćwiczonym od lat. Siedzieliśmy przez kilka minut w kawiarni, po czym kolejna grupa rzuciła się, by zrobić sobie zdjęcia z niezwykłym dzieckiem. Niektórzy ludzie siedzący przy sąsiednich stolikach byli poirytowani zakłócaniem ich spokoju. Dżambik uwielbia też jeździć samochodzikami elektrycznymi i kiedy udało mu się uderzyć w mój, uniósł środkowy palec. Po czwartej darmowej przejażdżce wróciliśmy do miasta, żeby zjeść jakiś normalny posiłek. Kelnerki też chciały zrobić sobie z nim zdjęcie. Człowiek przy stoliku obok zapytał, czy może mu kupić lody. "Tak ludzie reagują, kiedy nas widzą" - powiedziała Nelia. Zapytałem, czy Dżambik, pochłaniający właśnie czwartego loda w ciągu kilku godzin, nie mógłby ograniczyć jedzenia. "On nie zawsze tyle je" - zaczęła tłumaczyć z pewnym zakłopotaniem Nelia. Gdy skończył lody, chwycił za kawałek chleba. "Przestań" - powiedziała Nelia i chłopiec odłożył kromkę. Dżambik i jedzenie to skomplikowany związek. Przyniosło mu sławę, ale gdyby przestał tyle jeść, na resztę życia stałby się tylko człowiekiem, który kiedyś był największym dzieckiem świata. Nelia nie mówi wiele o tym, jak będzie wyglądać jego dorosłe życie, ale wydaje się pewna, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku. Pokazuje mi dwa orzeczenia sporządzone przez moskiewskich lekarzy. Doktor Sergiej Podułow, który badał Dżambika w 2003 i 2004 roku, stwierdził: "Chłopiec jest absolutnie zdrowy. Nie ma żadnych schorzeń". Powiedział, że dziadek Dżambika to też był "bogatyr", jak Rosjanie określają łagodnych olbrzymów. Oba orzeczenia kończą się zaleceniem, by chłopiec uprawiał zapasy i sumo. Nelia nie ma środków, by poddawać Dżambika dalszym badaniom w drogim i czasami bezwzględnym świecie rosyjskiej opieki zdrowotnej. "Po co mam go ciągle badać, skoro jest zdrowy? Lot do Moskwy dużo kosztuje, a on bardzo nie lubi pobierania krwi". Obaj chłopcy zafascynowani są wieżą stereo (40 funtów) podarowaną im przez naszą wielkoduszną gazetę. Proszę Dżambika, by wymienił, co najbardziej mu się podoba. "Ta wieża - mówi. - I twój zegarek (20 funtów, już jest na jego ręku). I pieniądze". Chichocząc chowa twarz pod ramieniem Nelii. Kiedy wręczałem jej później 8000 rubli (160 funtów), spojrzała na mnie i powiedziała: "Jeśli to twoje pieniądze, to nie chcę. Wezmę je tylko jeśli są od gazety". Poprosiła, żebym dał jej to na osobności. "Nie chcę, żeby dzieci wiedziały, skąd mam pieniądze" - wyjaśnia. Kiedy ruszyłem do wyjścia, a oni zaczęli wracać do swego normalnego rodzinnego życia, znów uderzyła mnie pustka tego mieszkania. Nelia, z twarzą zaczerwienioną od wiosennego słońca, zmęczoną występowaniem w roli łącznika swego niezwykłego syna ze światem zewnętrznym, wyszła za mną na schody i powiedziała błagalnym głosem: "Proszę nie pisać o nas niczego złego".
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:16 asja621 odpowiedział(a) o 20:16 Kruszyna odpowiedział(a) o 20:17 AgatuuxD odpowiedział(a) o 20:17 Nie ma wszystkie mają w sobie coś ładnego .. niby Gertruda czy Kunegunda brzydkie a wcale nie maja w sobie cos wyjątkowego MonikaxP odpowiedział(a) o 21:46 nie zgadzam sie klaudia to brdzo ładne imie i zgdzam sie z AgatuuxD Lucasix odpowiedział(a) o 01:53 męskie: Barnaba żeńskie: Kazimiera engi1818 odpowiedział(a) o 18:45 nie no dzięki ! chyba 4 osoby napisały że najbrzydsze to Angelika ... ja jestem Angelika ...Troool mi się nie podoba .. Blanka i Bianka ... kojarzy sie z gównem ;D zyta .. genowefa ... stanisława .. władysława ... ewa ... wanda ... OCHYDAA ;D Angelika, ja jestem Angelia blocked odpowiedział(a) o 17:43 ninja007 odpowiedział(a) o 20:16 INFORAMCJA DLA WSZYSTKICH! wSzYsTkIe ImIoNa Są ŁaDnE anelika ***** i klaudia są najbrzytsze pff Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
W Sharp Mary Birch Hospital w San Diego (USA) urodziło się najmniejsze dziecko na świecie – poinformowało w środę kierownictwo placówki. To dziewczynka – w momencie przyjścia na świat ważyła 243,8 grama. Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na FacebookuDziecko jest wcześniakiem i pierwsze pięć miesięcy życia spędziło w inkubatorze. Zobacz także Najmniejszy noworodek na świecieSaybie – bo takie imię zostało jej nadane przez rodziców – obecnie waży 2 kilogramy. Urodziła się w 23. tygodniu ciąży. Została zapisana w księdze najmniejszych noworodków świata – Tiniest Baby Registry. Dziennik ten prowadzony jest przez wydział medyczny Uniwersytetu w Iowa. Dziewczynka, pomimo bardzo wczesnego przyjścia na świat, urodziła się zdrowa. Dlatego właśnie znalazła się we wspomnianym wyżej rejestrze. Zobacz także Rodzice malutkiej Saybie wyrazili zgodę na upublicznienie historii dziewczynki. Zastrzegli jednak, że dla świata pozostaną
Do grona najcięższych dzieci na świecie dołączyła niedawno dziewczynka urodzona w indyjskim Pendżabie. Chahat Kumar ma zaledwie 8 miesięcy, a już osiągnęła wagę właściwą dla czterolatka - blisko 18 kilogramów! Chahat przyszła na świat z normalną wagą i przez pierwsze miesiące życia nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy. W czwarty miesiącu rodzice zauważyli, że dziewczynka zaczyna w niewiarygodnym tempie przybierać na wadze. Dziecko dosłownie z dnia na dzień łapało dodatkowe kilogramy, mimo że częstotliwość karmienia (cztery razy dziennie) i porcje się nie zmieniły. W końcu apetyt małej przestał mieć jakiekolwiek granice. Nie je normalnie jak dzieci w jej wieku. W zasadzie cały czas domaga się jedzenia. Jeśli nic jej nie damy, zaczyna płakać - żali się mama dziewczynki. Płacze, że chce wyjść na dwór, ale jest tak ciężka, że nie mamy siły jej podnieść, tak więc chodzimy z nią tylko w pobliżu. Niestety olbrzymia waga zaczyna odbijać się na zdrowiu Chahat. Dziewczynka ma problemy z oddychaniem i krążeniem, źle sypia. W dodatku jej skóra jest nadzwyczaj gruba, przez co lekarze nie są w stanie pobrać krwi, aby ustalić, jak wygląda stan zdrowia dziecka. Żeby ustalić przyczynę nienaturalnego przybierania na wadze, Chahat musiałaby przejść specjalistyczne badania w szpitalu. Niestety rodzice nie są w stanie sfinansować leczenia córki.
Mają kontrowersyjny kształt i kolor, który do niedawna kojarzył się z kiczem. Oto "najbrzydsze czółenka świata". A kobiety i tak je pokochały! Nie od dziś wiadomo, że moda to nie tylko ładne w oczywisty sposób i w dodatku praktyczne rzeczy. To także oryginalne wzory, budzące wątpliwości kolory i kontrowersyjne pisałyśmy o tym, że popularność zyskują dżinsy, które miały suwak na pupie. Później modne stały się dżinsy z jedną długą nogawką. Dzisiaj przedstawiamy wam "najbrzydsze czółenka świata". Mają one tyle samo sympatyków, co krytyków. Zobaczcie, dlaczego. Trendy 2020: najbrzydsze czółenka na świeciePewnie się zastanawiacie, jak wyglądają buty, które dostały tytuł "najbrzydszych czółenek świata". Otóż są to z pozoru zwykłe klasyczne białe czółenka na wysokiej szpilce. Wszystko jednak sprowadza się do przyjrzenia tym zwrócić na nie dokładniejszą uwagę, zauważysz, że przód czółenek został "urozmaicony" prostokątnym kawałkiem, który znajduje się pod szpicem buta. Przez to wyglądają, jakby ktoś im coś dokleił!Te kontrowersyjne buty pokochały blogerki, influencerki i miłośniczki mody. Naszym zdaniem jednak są już przekombinowane. A jak wam się podobają? fot. Shutterstock Ten projekt robi furorę na świecie. Wszystko dlatego, że na zdjęciach pozują gwiazdy wraz ze swoimi młodszymi wcieleniami!
najbrzydsze dziecko na świecie